Pożytki z prasowania

Idę o zakład, że dla większości z nas prasowanie (zmywanie / pranie) jest udręką. Może, widząc „szklankę do połowy pełną”, powiemy sobie co najwyżej, że obejrzymy coś jednym okiem na jakiejś platformie filmowej.

Szczerze nie lubię prasowania, tych zakładek i tkaniny mnącej się tylko po wyjściu spod żelazka. Tych kantów, które nigdy nie chcą powstać w tym samym miejscu i pary której za dużo, albo właśnie się kończy…

No nie lubię i już, ale prasuję, bo lepiej się czuję, gdy mam na sobie schludny strój. Ale gdy wysiada internet, bo domowa konkurencja jeśli nie śpi to koniecznie potrzebuje internetu, i żadne filmy nie wyświetlają się na ekranie, pozostaje skupienie się na pracy i o dziwo, odkrycie, że mam czas, żeby myśleć!

Myślę o czym chcę, zadaję sobie pytania, moje anioły i diabły kłócą się na obu ramionach. I nagle olśnienie: wpadają super pomysły i słyszę w głowie argumenty nie do podważenia. Dostaję skrzydeł, kopa energii i chcę wprowadzać w czyn to, co właśnie wymyśliłam.

Każdy ma swoje nielubiane czynności, które wykonuje, ale za nimi nie przepada. Tymczasem, gdybym nie prasowała tej bluzki nie wpadłabym na pomysł, który dał początek czemuś nowemu, co mnie napawa energią i po ludzku cieszy.

Sobota, bierzcie się za ….

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *